Przedstawiam przepis na świetne batoniki energetyczne. Przepis jest lekko zmodyfikowaną wersją od chłopaków z GCN. Batoniki robię już drugi rok i są genialne. Smak super, brak konserwantów, poprawna konsystencja (nie rozlatują się w rękach podczas jazdy) i co najważniejsze dają kopa co już nie raz i nie dwa uratowało mnie przed mega bombą :)
Co będzie potrzebne:
120ml oleju
2 łyżki miodu
200g brązowego cukru
1 łyżka masła orzechowego*
1/2 łyżeczki olejku waniliowego
1/2 łyżeczki olejku migdałowego
~50g nasion słonecznika
~50g sezamu
~50g płatków migdałów
~50g rodzynków
~220g płatków owsianych
Proporcje można dość swobodnie zmieniać, co komu pasuje.
Przygotowanie:
Garnek stawiamy na mały ogień. Wlewamy przygotowany wcześniej olej, cukier brązowy, miód, masło orzechowe oraz olejki. Wszystko dokładnie mieszamy do uzyskania jednolitego koloru. Zdejmujemy z ognia.
W między czasie przygotowujemy małą blachę i włączamy piekarnik na 180 stopni (góra-dół).
Następnie zaczynamy powoli dodawać do garnka wszelkie nasiona i rodzynki zostawiając płatki owsiane na koniec. Wsypujemy po trochę i dokładnie mieszamy. Na końcu tak samo robimy z płatkami owsianymi. Tutaj drobna uwaga - będzie dość ciężko, masa po wsypaniu płatków staje się dość zbita i sucha i ciężko się ją miesza. Trzeba trochę siły i cierpliwości.
Gdy wszystko będzie już dobrze zmieszane wysypujemy to na blachę (warto wyłożyć ją papierem do pieczenia). Staramy się bardzo porządnie ubić masą widelcem, tak żeby było "równo" i żeby całość była zbita, a nie luźna. Wstawiamy blachę do piekarnika na jakieś 12-18 minut.
Po wyciągnięciu trzeba batonikom dać trochę czasu na ostygnięcie. Tuż po wyciągnięciu będą strasznie miękkie, ale spoko - po ostygnięciu będzie dobrze. Jak całość już nie parzy w ręce to warto batoniki wyciągnąć z blachy żeby mogły dobrze wyschnąć z każdej strony.
Po całkowitym ostygnięciu kroimy całość w odpowiednie dla nas porcje.
Gotowe!
Polecam bardzo, w tamtym roku liczyłem i nie dość, że batoniki nie mają w sobie chemii to ich koszt jest zdecydowanie niższy od gotowych produktów sklepowych. Smak mają genialny.
*Masło orzechowe można pominąć. Można też zrobić swoje własne. Wrzucamy paczkę orzechów ziemnych niesolonych do maszyny typu "Kasia" i włączamy. Najpierw całość zamieni się w drobny pył, ale po chwili jakimś fajnym sposobem masa robi się "mokra" i wychodzi nic innego jak gęste, gładkie masło orzechowe. Można sypnąć odrobinę soli podczas miksowania.